- Monick Doe to w wolnym tłumaczeniu nikt inny, jak Monika Kowalska. Pod takim imieniem i nazwiskiem pracowała jako redaktorka w jednej z Polskich stron internetowych, później jako asystentka menagera sławnego boysband'u, a na koniec pokojówka w Warszawskim hotelu. Teraz w nowej roli - pisarki - pojawia się z nowym pseudonimem i wydaje książkę. Ta staje się bestsellerem na skalę Harry'ego Pottera. Pisze o swoim życiu, pierwszych latach we własnym mieszkaniu, pierwszej pracy... Po prostu "Moje pierwsze razy".
Kiedyś, gdybym usłyszała taką historię, uznałabym ją za kompletnie zmyśloną i nieprawdziwą. Wyśmiałabym tą prezenterkę, dziwiąc się, jak można wierzyć w takie bajki? Ale teraz jest inaczej. Zupełnie inaczej, bo to ja jestem Monick Doe (Monika Kowalska, jak kto woli) i przeżyłam to wszystko. Czasami nawet sama sobie w to nie wierzę. Pomyślicie: pozerka! Że niby kreuję się na taką biedną, szarą myszkę ze wsi, która przybyła do wielkiego miasta, aby zrobić karierę. Może to i prawda, ale zauważcie jedną różnicę. Ja nie byłam biedną, szarą myszką...
Rozległy się brawa i charakterystyczny dżingiel programu. Słychać już było stukanie moich obcasów o drewnianą podłogę. A może to były zwykłe panele? Tak, panele. Właśnie natrafiłam na olbrzymią szparę pomiędzy nimi. Zobaczyłam publikę siedzącą na wyblakło-żółtych fotelach. Góra pięćdziesiąt osób. Na powitanie mi wyszła prezenterka. Znajoma wszystkim brunetka. Podaje mi dłoń, ściskam ją, siadamy na kanapie. Światła ściemniają się. Jedynie jeden reflektor świeci nad nami nikłym światłem. Zaraz zacznę opowiadać o książce. Bo nie ważne co stanie się potem, bo tego nawet ja nie wiem. Teraz siedzę na tej kanarkowej sofie. Ważne jest, co stało się kiedyś. I to tę historię chcę Wam opowiedzieć. A na papierze zaczęłam ją tak...
Zacznę od tego, że to nie będzie kolejne love story, w którym ona się w nim zakochuje, ale boi się mu o tym powiedzieć i potem po pijaku trafiają razem do łóżka, następnego dnia rozstają się, a potem okazuje się, że ona jest w ciąży i wraca, aby go szukać i potem być razem długo i szczęśliwie. Takie historie są banalne i od początku wiadomo, że wszystko się ułoży. To co chcę wam opisać to historia mojego życia. Poczynając od dnia kiedy oni pojawili się w moim życiu, a kończąc na tym, jak go opuścili. Biorę łyk gorącej kawy, wykonuję kilka rozgrzewających ruchów palcami i zabieram się za pisanie tej niewiarygodnie dziwnej historii.
Najdłuższy prolog w moim życiu!
Okej, znalazłam swój stary blog z opowiadaniem i uważam, że on ma wielki potencjał, ale muszę go odrobinkę popoprawiać! Tak, więc co jakiś czas, gdy uda mi się ogarnąć pierwowzór, będę dodawała nowe rozdziały. Mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gusto, bo jak pisałam jest ona niewiarygodnie dziwna(...).
Ollie
Kiedyś, gdybym usłyszała taką historię, uznałabym ją za kompletnie zmyśloną i nieprawdziwą. Wyśmiałabym tą prezenterkę, dziwiąc się, jak można wierzyć w takie bajki? Ale teraz jest inaczej. Zupełnie inaczej, bo to ja jestem Monick Doe (Monika Kowalska, jak kto woli) i przeżyłam to wszystko. Czasami nawet sama sobie w to nie wierzę. Pomyślicie: pozerka! Że niby kreuję się na taką biedną, szarą myszkę ze wsi, która przybyła do wielkiego miasta, aby zrobić karierę. Może to i prawda, ale zauważcie jedną różnicę. Ja nie byłam biedną, szarą myszką...
Rozległy się brawa i charakterystyczny dżingiel programu. Słychać już było stukanie moich obcasów o drewnianą podłogę. A może to były zwykłe panele? Tak, panele. Właśnie natrafiłam na olbrzymią szparę pomiędzy nimi. Zobaczyłam publikę siedzącą na wyblakło-żółtych fotelach. Góra pięćdziesiąt osób. Na powitanie mi wyszła prezenterka. Znajoma wszystkim brunetka. Podaje mi dłoń, ściskam ją, siadamy na kanapie. Światła ściemniają się. Jedynie jeden reflektor świeci nad nami nikłym światłem. Zaraz zacznę opowiadać o książce. Bo nie ważne co stanie się potem, bo tego nawet ja nie wiem. Teraz siedzę na tej kanarkowej sofie. Ważne jest, co stało się kiedyś. I to tę historię chcę Wam opowiedzieć. A na papierze zaczęłam ją tak...
Zacznę od tego, że to nie będzie kolejne love story, w którym ona się w nim zakochuje, ale boi się mu o tym powiedzieć i potem po pijaku trafiają razem do łóżka, następnego dnia rozstają się, a potem okazuje się, że ona jest w ciąży i wraca, aby go szukać i potem być razem długo i szczęśliwie. Takie historie są banalne i od początku wiadomo, że wszystko się ułoży. To co chcę wam opisać to historia mojego życia. Poczynając od dnia kiedy oni pojawili się w moim życiu, a kończąc na tym, jak go opuścili. Biorę łyk gorącej kawy, wykonuję kilka rozgrzewających ruchów palcami i zabieram się za pisanie tej niewiarygodnie dziwnej historii.
Najdłuższy prolog w moim życiu!
Okej, znalazłam swój stary blog z opowiadaniem i uważam, że on ma wielki potencjał, ale muszę go odrobinkę popoprawiać! Tak, więc co jakiś czas, gdy uda mi się ogarnąć pierwowzór, będę dodawała nowe rozdziały. Mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gusto, bo jak pisałam jest ona niewiarygodnie dziwna(...).
Ollie
Ollie! Co Ty znowu wymyśliłaś!? Podziwiam Cię. W jaki sposób można znaleźć czas na trzy blogi, imaginy, Olimpiadę z WOS-u i picie herbaty?! Ja tak nie potrafię...
OdpowiedzUsuńA co opowiadania, to już się nie mogę doczekać pierwszego rozdziału! Aaaaaa!
Przepraszam! Na Herbatę znajduję czas zawsze! A co do reszty? To nie mam zielonego pojęcia. :)
UsuńKurde już się świetnie zapowiada ! *_*
OdpowiedzUsuńHeh... Coraz bardziej się rumienię czytając kolejne komentarze :)
UsuńDziękuję!
kolejny blog wędrujący do zakładek. czekam na pierwszy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Moje zakładki pękają w szwach. ;P
UsuńGenialne ! Czekam na pierwszy rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPo pierwsze mogłabyś dodać zakładkę ,,Obserwatorzy '' ? Chciałbym długo nie szukać tego właśnie bloga.
OdpowiedzUsuńProlog jest niewiarygodny . Pierwszy raz mam styczność z czymś tak niezwykłym. Zawsze wszystko było denne. Może nie aż tak , ale twoje jest zdecydowanie lepsze. Historia Moniki wydaje się ciekawe. Jak na pierwszy rzut oka. Podejrzewam ,że to będzie o One Direction , ale co będzie dalej nie mam zielonego pojęcia. Czekam na rozdział. Bardzo niecierpliwie.
Wiesz co mi jeszcze nie pasuje ?
UsuńDuży format bloga.
Kod przy wpisywaniu komentarza.
Krytyka.
Do wszystkiego dojdziemy, spokojnie! Muszę się zagłębić w ustawieniach! ;P
UsuńProlog, jak prolog. Sranie w banie, mandarynki... Nienawidzę zaczynać. Wolę mieć już coś gotowego, a tu jeszcze wstęp, prolog!
Dziękuję ;)
W takim razie niewiarygodnie mocno nie mogę się doczekać kolejnych części, bo prolog jest niewiarygodnie interesujący ;)
OdpowiedzUsuńNiewiarygodnie bardzo dziękuję :)
Usuń